czwartek, 2 listopada 2017

"Młody świat" | Chris Weitz


"Odbitki wróciły do łask, bo miliony wspomnień w chmurze zniknęły bez śladu. To tylko ocean jedynek i zer, które nic już nie znaczą"

Witajcie w Nowym Jorku! Postapokaliptycznym mieście, w którym no cóż... Żyją sami nastolatkowie. Tajemnicza epidemia wybiła wszystkich dorosłych, puf i już ich nie ma. Ci co przeżyli mają tak trochę szczęście, co nie? No jednak nie. Gdy tylko kończą osiemnasty rok życia ich przygoda na ziemi także dobiega końca. Nowe życie nie jest łatwe, w końcu wychowali się oni w XXI wieku, w którym praktycznie wszystko mieli podstawiane pod nos. A teraz? Teraz muszą sami zawalczyć o jedzenie, ubrania, miejsca do spania i oczywiście muszą postarać się zachować spokój. Ci, których matka natura obdarzyła większą ilością szarych komórek, łączą się w plemienia, które nieco ułatwiają  całą sprawę. Co dwie głowy, to nie jedna! 

Gdy wszyscy myślą, że szansa na ocalenie ludzkości już dawno zginęła, okazuje się, że w grupie  zamieszkującej Plac Waszyngtona, dokonano niesamowitego odkrycia. Wpadnięto tam na trop lekarstwa, które być może wszystkich ocali. Przywódca plemienia- Jefferson, wraz ze swoimi przyjaciółmi decyduje się wyruszyć w niebezpieczną podróż z nadzieją na jego odnalezienie. I tak, oczywiście podróż będzie niebezpieczna i inne takie- nic, na co byście nie wpadli. 

Jakiś czas temu czytałam książki Maxima Chattama z serii "Nowy świat" i powiem wam, że "Młody świat" kilkoma aspektami jest łudząco do nich podobny. Z tym, że jest też o wiele lepszy. Czytając go, w końcu dostrzegłam te ogromne braki w serii Chattama, ale o tym innym razem. Pozycja wydana przez wydawnictwo Insignis wciągnęła mnie na kilka godzin i dosłownie nie chciała mnie puścić. Czytałam ją w domu, czytałam w szkole i w autobusie. Byłam ciekawa jak sprawy się rozwiną, przez co jak szalona przerzucałam kartkę za kartką. Chociaż zakończenie było dla mnie do przewidzenia to i tak wzbudziło ogromną chęć przeczytania następnego tomu. Autor wykreował świat w genialny sposób, nie zostawiając żadnych niedopowiedzeń. Sprawił, że postacie nie mogą zajść w ciążę, przez co myśl o totalnym wyginięciu gatunku ludzkiego była jeszcze bardziej przerażająca.    
                                                                                                                            
Wśród tekstu zostało ukryte kilka ważnych myśli dotyczących naszego aktualnego życia, na przykład cytat, który wstawiłam na samym początku. Internet, czyli to czemu poświęcamy teraz ogromną część naszego życia jest tak naprawdę zbiorowiskiem zer i jedynek, które nigdy nie powinny stać się dla nas czymś najważniejszym. Kiedyś nadejdzie taki moment, w którym to wszystko straci znaczenie i wtedy zadamy sobie pytanie "Po co ja marnowałem na to tyle czasu". W przypadku bohaterów w książce tym momentem była epidemia, a co będzie naszym? 

Szczerze polecam wszystkim zainteresowanym. Książka nie jest długa, styl nie jest męczący, więc myślę, że przeczytacie ją w ekspresowym tempie. Bardzo dobry początek serii. Czekam z niecierpliwością na następne tomy. 

4 komentarze :

  1. Jestem zaciekawiona. Na pewno teraz nie dam rady, bo nadrabiam i staram się nie kupować nowości, ale brzmi zachęcająco!
    pozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojjj nieeee, za każdym razem, gdy wzięłam się za ksiażke z podobnym motywem, trafiałam na totalne dno i podziękuję zdecydowanie xD
    Czekam na recenzję "Nibynocy"! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem pewna, czy to tytuł dla mnie, cieszę się jednak, że Ty spędziłaś z nim milo czas.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio dużo słyszę o tej książce i chętnie bym po nią sięgnęła. Szczególnie że mam też wyjątkowo ochotę na coś z rodzaju postapo. Będę miała tę książkę na uwadze!

    Pozdrawiam i zapraszam
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka