Kiedyś czytałam Kroniki Shannary i bardzo mi się podobały, więc oczywistym było, że sięgnę także po Obrońców Shannary. Jakbym mogła postąpić inaczej? Książkę zabrałam ze sobą na wyjazd i zaledwie po kilku godzinach miałam ją skończoną. Miło było wrócić na chwilę do tego magicznego świata.
Paxon pochodzi z niegdyś bardzo potężnego rodu. Jego chwała już dawno przeminęła i nic nie wskazuje na to, że kiedyś powróci. Bogactwo, wyprawy, podboje przeminęły z wiatrem. Chłopak prowadzi dosyć zwyczajne życie, które wywraca się do góry nogami, gdy jego siostra zostaje porwana. Uzbrojony w stary miecz wyrusza ją odnaleźć. O jego broni mówiono w rodzinie od pokoleń, bo ponoć jest on magiczny, Paxon zawsze uważał te historie za zwykłe bujdy, ale wiecie- w każdej bujdzie jest ziarenko prawdy. Tak też było tym razem. Choć w to nie wierzył, to z ciekawości próbował obudzić tajemniczą moc miecza, niestety na daremno. Gdy w końcu jakimś cudem mu się to udało, to swym czynem zwrócił na siebie uwagę druidów.
Między tą, a innymi książkami tego autora jest dosyć mocna- jak dla mnie- różnica. Jego poprzednie historie były opatrzone w długie i liczne opisy, które sprawiały, że czytelnik zaczynał czuć magiczny klimat. W tej także pojawiły się opisy, ale już o wiele krótsze, które dodatkowo zostały zrównoważone wraz z dialogami. Dzięki temu czytało się ją o wiele przyjemniej, oraz oczywiście o wiele szybciej. Czytając, wciąż byłam w stanie poczuć magię, może nie tak bardzo jak kiedyś, ale jednak.
Historia Paxona jest naprawdę wciągająca. Nie zabrakło w niej emocjonujących wydarzeń, które sprawiały, że chciałam przewracać kartkę za kartką. Jestem pewna, że gdyby z tyłu głowy nie siedziały mi inne książki tego autora, to tę czytałabym z jeszcze większą przyjemnością. Główny bohater to ten typ, którego nie da się nie polubić. Nie przeszkadzało mi w nim nawet to, że jest typowym przykładem zmiany zwykłego nastolatka w odważnego i silnego bohatera. Oprócz niego polubiłam także inne osoby, tylko trochę mi przykro, że nie miałam szansy poznać ich lepiej. Może zmieni się to w następnych częściach?
"Czarne Ostrze" to bardzo dobry pierwszy tom nowej trylogii Brooksa. Lektura obowiązkowa dla fanów Kronik Shannary i nie tylko. Mam wrażenie, że to co na razie przeczytałam, to tylko fundamenty tego, co będzie dalej. Jeśli się nie mylę, to kontynuacja będzie naprawdę interesująca. Polecam!
Skoro tak szybko przeczytałaś tę książkę, to musi być świetna :D
OdpowiedzUsuńMoże uda mi się ją gdzieś dorwać ^^
Buziaki! ;* Dolina Książek
Nie czytałam ale kiedyś na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/