"Angielka" to książka, której nie miałam w planach czytać. Jednak, gdy wpadła ona w moje ręce, to trochę z ciekawości, a trochę skuszona piękną okładką, szybko się za nią zabrałam. Jeśli mam być szczera, to czytałam ją o wiele dłużej niż zazwyczaj. Nie wiem dlaczego, bo przecież bardzo mi się ona podobała!
Joan to angielka, która od dzieciństwa była zafascynowana odległą Arabią. Uwielbiała słuchać opowieści swojego ojca o tym egzotycznym miejscu. Opowiadał on jej o dżinach, bezkresie pustyni i jej tajemnicach, a mała Joan za każdym razem wyobrażała sobie, że kiedyś odbędzie tam swoją podróż. Pragnęła odwiedzić wszystkie te miejsca, o których słyszała z opowieści, czy też czytała w książkach. Gdy dorosła udało jej się to marzenie spełnić- jest rok 1958 i ona jako młoda archeolożka, ze swoim narzeczonym u boku wybiera się do Omanu, gdzie stacjonuje jej brat. Jednak nie wszystko jest takie jakie sobie wyobrażała. Tubylcy taktują ją jako następną turystkę, która znalazła się w ich kraju, bo akurat miała taki kaprys. Na dodatek państwo jest w stanie wojny, więc nie ma mowy o zwiedzaniu. Kobieta nie ma jednak najmniejszego zamiaru zrezygnować ze swoich dziecięcych marzeń. Udaje jej się odwiedzić Maude Vickery, która jest jej największą idolką, a zarazem pierwszą kobietą Angielką, której udało się przemierzyć pustynie. Kobiety zaczynają się przyjaźnić. Z pozoru zwykła znajomość z Vickery, wciągnie Joan w wir przygód, które będą stawały się coraz bardziej niebezpieczne.
Ktoś mi powiedział, że ta książka jest zupełnie inna od poprzednich napisanych przez tę autorkę. Niestety nie jestem w stanie tego potwierdzić, bo po prostu nie czytałam innych historii Katherine Wabb. Jednak mogę wam potwierdzić to, że "Angielka" jest fascynującą powieścią. W czasie deszczowych dni, pozwoliła odbyć mi podróż do pełnego słońca Omamu. Sprawiła, że była w stanie poczuć żąr pustynnego słońca na swojej twarzy. Wszystko to dzięki ogromnemu talentowi psiarki. Wie, ona co zrobić, żeby oczarować swojego czytelnika. Rzuca na ciebie czar, który sprawia, że przez kilka godzin, czujesz się jakby Joan zabrała Cię ze sobą w swoją podróż.
"Angielka" przedstawia dwie historie, toczące się w dwóch okresach czasowych- jedna jest o Joan, a druga o Maude. Przeszłość tej drugiej poznajemy dogłębnie, ale za to o jej obecnych działaniach, wiemy tyle ile dowiadujemy się z rozdziałów Joan. Przez to cała książka okryta jest aurą tajemniczości. Tak naprawdę to dopiero na koniec zostają odkryte wszystkie karty. Wiedziona mnóstwem pytań bez odpowiedzi, przerzucałam strony z coraz to większą ciekawością, aż w końcu uzyskałam swoje odpowiedzi.
Obie kobiety to silne postacie, które wiedzą czego chcą. Każda z nich starała się spełniać swoje marzenie. I może robiły to w różnych okolicznościach, to żadna z nich nie miała łatwo.
Tak jak napisałam na samym początku, tę pozycję czytałam długo. Jest to dziwne bo w samą historię wciągnęłam się bez końca. Jest mi tak samo trudno wytłumaczyć, jak fakt, że nie jestem fanką długich opisów, a w tej książce nie sprawiały mi najmniejszego problemu. Chociaż nie, źle napisałam. Sprawiały mi problem przez pierwsze 50 stron, a potem je po prostu pokochałam. Myślę, że te początkowe strony miały mnie powolutku oswajać z tym, co przygotowała autorka.
Na początku napisałam także, że nie planowałam czytać tej książki, dlatego też nie miałam żadnych oczekiwań wobec niej. Skończyło się na tym, że "Angielka" jest dla mnie jednym z większych zaskoczeń, oczywiście w pozytywnym sensie. Czy ją polecam? Definitywnie tak. Warto przeczytać i przeżyć niezapomnianą przygodę.
Za książkę serdecznie dziękuję
Jestem ciekawa, czy i mnie by tak pozytywnie zaskoczyła. Mam ją na oku, odkąd ujrzałam ją w zapowiedziach :)
OdpowiedzUsuń